
Pożegnaliśmy barmana - mistrza wieczornych ceremonii i nastrojowej aury. Teraz przewijamy taśmę do przodu. Słońce w zenicie, energetyczna muzyka sączy się z głośników, a powietrze przesycone jest zapachem chloru, kremu do opalania i ekscytacji. Ale animator to nie tylko król basenowych zabaw. To również dusza wieczornych quizów, reżyser mini-dyskoteki, mistrz balonowych sztuczek, konferansjer hotelowych pokazów i specjalista od tego, by nikt się nie nudził, niezależnie od wieku czy miejsca.
Na pierwszy rzut oka ta praca przypomina wieczne wakacje: kolorowe koszulki, nieustanny uśmiech, tańce przy basenie. Ale to tylko powierzchnia. Animator to jednoosobowy teatr, który codziennie wystawia premierę. Bez dublera. Bez przerw na reklamy.
To zajęcie nie dla każdego. Wymaga psychicznej odporności i fizycznej wytrzymałości maratończyka. Gościnność w tej roli to nie przelotny uśmiech, lecz pot na czole i skóra spalona słońcem. To sztuka podejścia do każdego gościa z energią, która zapala iskrę entuzjazmunawet newet tego najbardziej sceptycznego.
Animator to inżynier społeczny. Jego misją jest burzenie niewidzialnych murów nieśmiałości, zmęczenia czy niechęci, które ludzie wokół siebie budują. To on potrafi przekonać zbuntowanego nastolatka, że wieczór z rodzicami może być fajny. Potrafi wyciągnąć zestresowanego ojca z leżaka na aqua aerobik. Umie sprawić, że grupa obcych sobie dzieci w mini klubie stanie się paczką najlepszych przyjaciół. Jego polem bitwy jest nuda, a jego bronią - nieskończony entuzjazm.
Bez tej formy gościnności hotel byłby jedynie zbiorem przypadkowych ludzi w jednym miejscu. Animator sprawia, że stają się tymczasową społecznością. To on jest iskrą, która rozpala ogień integracji.
W jednym dniu animator potrafi być trenerem sportowym, choreografem, artystą plastykiem, opiekunem, DJ-em, aktorem i dyplomatą w jednej osobie. To prawdziwy szwajcarski scyzoryk hotelowej załogi. Jego gościnność to nieustanne dawanie swojej energii, czasu i uwagi.
Praca animatora ma swoją cenę. To bycie nieustannie „na scenie”. To fabryka endorfin, która działa na pełnych obrotach, nawet gdy ma gorszy dzień, zmęczenie daje się we znaki, a marzeniem jest chwila ciszy. Gość tego nie zobaczy. On kupił bilet na show pod tytułem „świetna zabawa” i to show musi trwać.
Efektem pracy animatorów nie jest idealnie przyrządzony stek czy perfekcyjny koktajl. Ich dziełem jest coś znacznie cenniejszego: śmiech, wspomnienia z wakacji, zdjęcia, na których cała rodzina wspólnie tańczy „Makarenę”. To nowe przyjaźnie dzieci, zawarte podczas poszukiwania skarbów. Animatorzy to kolekcjonerzy uśmiechów, a ich gościnność pozostaje w pamięci gości na lata.
A kto stoi za reżyserią tego wielkiego spektaklu, w którym grają recepcjoniści, kucharze, barmani i animatorzy? Kto czuwa, aby ta skomplikowana orkiestra grała w jednym rytmie? W kolejnej części zajrzymy do gabinetu, w którym zapadają kluczowe decyzje.
Dodaj komentarz
Komentarze